online-dating-4465305_640

Pierwsze spotkanie z Ewą

Rok 2016 który zmienił cale moje życie.

To wstęp do całej mojej ówczesnej walki o normalne życie i córkę. Chcę przedstawić jak to wszystko wyglądało od samego początku. Zabiję w ten sposób, na pewno, wiele głupich plotek i kłamstw, które są puszczane gdzieś w świat przeciwko mnie. Nie będę ukrywał niczego, bardzo dokładnie opisze każdą nawet najmniejszą sytuację. Ma być to wszystko prawdziwe, piszę to opierając się na rozmowach na żywo, smsach z tamtych czasów i rozmowach telefonicznych. Sam już nie pamiętam czemu kiedyś nagrywałem wszystkie rozmowy. Mam prawie 40 godzin samych rozmów, tak więc będzie to bardzo dokładnie poparte udokumentowanymi faktami. Wszelkie sugestie, opinie te złe, jak i te dobre, można wyrażać w komentarzach odblokowałem już ta funkcje.

Początek tej historii trzeba by było opisać cofając się, mniej więcej, o miesiąc przed pierwszym spotkaniem z Ewą, gdyż ma to duży wpływ na zrozumienie całej sytuacji i specyfiki czasu, jaki to był wówczas dla mnie. Wszystko zaczęło się od końcówki długiego, niemalże 5 letniego związku z kobietą, którą po ostatnich wydarzeniach w jej życiu, postanowiłem ominąć w moim życiorysie. Niestety, nie da się tego wykonać, gdyż miała ona zbyt duży wpływ na moje życie. Wszystko zaczęło się w roku 2016. Zbliżały się urodziny mojej ówczesnej dziewczyny, nazwijmy ją Moniką. Dzień, w którym wyprawiała ona swoje urodziny, była między nami bardzo napięta sytuacja. Staraliśmy się utrzymać nas związek, że tak powiem, na siłę, bo razem mieszkaliśmy. Cały związek zaczął się sypać od momentu, w którym myśleliśmy, że Monika jest w ciąży. Pamiętam, że się cieszyłem jak dziecko, kupiłem test ciążowy, bo było dużo sygnałów przekonywujących, że to może jest już to. Niestety, okazało się, że tak nie jest. Zasmucony byłem bardzo, ale ta sytuacja zmieniła całe nasze dotychczasowe życie. Zaczęliśmy się od siebie oddalać, nie spaliśmy już razem w jednym łóżku. Ja leżałem na kanapie, ona w sypialni. Sprawy łóżkowe też odeszły na drugi plan. Do dziś nie wiem, dlaczego tak się działo. Będąc przekonanymi, że będziemy mieli dziecko, nie próbowaliśmy dalej, tylko temat tak ja by zniknął. Wracając do tego dnia wyprawiania jej urodzin, był on bardzo nerwowy, a ja zacząłem się źle czuć. Trzęsły się mi ręce. Miałem zimne poty, problem z ostrością widzenia i z tego co pamiętam, miałem często uczucie, że mi się coś w brzuchu rusza, w jednym i tym samym miejscu. Widok był taki, że się punkt na brzuchu unosił i opadał, jakby tam jakaś żyłka pulsowała. Po latach wiem, że to była aorta, nic z tym nie robiłem, myślałem że samo minie. Wracając autem z Tesco w Gdyni do Rumi, mówiłem już Monice, że jest coś nie tak, że coraz bardziej źle się czuję. Przed wjazdem do Rumi, nie byłem już w stanie prowadzić, nie patrząc na nic, jadąc 70km/h, bez hamowania skręciłem i wjechałem w pobocze. Na szczęście nic się nikomu nie stało, nie mogłem normalnie oddychać, brzuch już mi się ruszał cały. Kończyny wszystkie były zdrętwiałe, nie mogłem się ruszać normalnie. Panika już była na maksymalnym poziomie, otworzyłem drzwi auta i chciałem wysiąść, z tego co pamiętam padłem na ziemię. Próbowałem się podnieść, przeszedłem kawałek i poprosiłem Monikę, by zadzwoniła po karetkę, a ja położyłem się na chodniku. Już nie byłem w stanie nic zrobić, wyglądało to, jak walka o życie, ani oddychać, ani się poruszyć. Nic nie byłem w stanie zrobić. Pamiętam, że ludzie idący chodnikiem i jadący ulicą, nas olewali. Jedyny, kto podszedł, to bezdomny i spytał, czy może jakoś pomóc. Dla mnie ta chwila trwała wieczność, myślałem że to jest koniec. Karetka przyjechała po około 15 minutach. Zatargali mnie do środka, zadawali mnóstwo pytań i pierwsze co stwierdzili, to Hiperwentylacja. Potem im się coś ciśnienie nie podobało. Sami już nie wiedzieli, co mi jest, więc postanowili zresetować mój organizm, dostałem zastrzyk tak, jakby „głupiego jasia”. Nagle wszystko miałem w dupie. Ratownicy zostawili mnie pod opieką Moniki, bo nie chciałem jechać do szpitala. Jak już odjeżdżali, miałem taką fazę, że zacząłem im kiwać i się uśmiechać.

Na urodziny poszedłem oczywiście, ale nic nie piłem, a byłem i tak najweselszy na imprezie i miałem najlepszą zabawę ze wszystkich. Pamiętam, że lekarz z karetki mówił, że przyjdzie taki moment, że zacznę zasypiać na stojąco. Miał rację, imprezka się dla mnie skończyła o 22.00. Zacząłem spać tak, jak stałem. Nic nie było ważne, oczy się zamykały i koniec. Kolega odwiózł mnie do domu, tylko wszedłem i obudziłem się rano. Był to nadzwyczaj dziwny dzień, ale nie zlekceważyłem tego. Obiecałem, że się sam zgłoszę na badania i tak zrobiłem, ale tu się zaczęła moja katorga z polską służbą zdrowia. Pierwsze badania, to były na niewydolność serca, a im więcej robiłem badań, na które mnie wysyłali, tym gorsze rzeczy wychodziły. Nawet dwóch lekarzy po obejrzeniu wyników mnie pytało, czy jestem „gotowy na śmierć”, bo z takimi wynikami nie przeżyję 2 tygodni. Po tych słowach postanowiłem się zapisać do szpitala prywatnego i wszystkie badania zrobić prywatnie… .

Żyjąc z myślą, że to już koniec, nie miałem zamiaru kontynuować związku z Moniką i stałem się też bardzo rozbity psychiczne. Głowa nie wytrzymywała już tego wszystkiego, miałem serdecznie dosyć każdego kolejnego dnia. Żyłem już przekonaniem, że to są moje ostatnie chwile, a ataki takie jak wtedy, zdarzały się coraz częściej. Plus był taki, że miałem już leki od lekarzy, które obniżały mi ciśnienie w organizmie i robiły trochę głupawkę z mózgu. W ciągu miesiąca, z osoby zdrowej, stałem się lekomanem, musiałem jeść tonę leków, by przeżyć. Olewając już ten związek, chciałem na chwilę chociaż poczuć się normalnie, więc zacząłem chodzić na randki. Tak, nadal mieszkaliśmy razem. Monika na początku nie spotykała się z nikim, miała nadzieję, że ten związek się uratuje.

Pierwsze spotkanie w 4 oczy :*

Na portalu randkowym „Badoo” napotkałem na kobietę z pięknym zdjęciem z plaży. Co prawda czarno-białe, ale było widać jej piękną figurę z długimi, cudownymi nogami. Zaczęliśmy pisać ze sobą. Pierwsze, co mnie zaskoczyło u niej, to to, że podczas rozmowy ze mną siedzi w samochodzie. Była to pierwsza rzecz wspólna, bo ja zachowuje się tak samo, jak chcę pomyśleć sobie spokojnie, to idę do auta. Osoby, co mnie znają, wiedzą że potrafię siedzieć w aucie godzinami i nic nie robić, tylko sobie odpoczywać i rozmyślać. Rozmawialiśmy sobie 2 dni, ja pracowałem wtedy w Rumi w firmie elektrycznej, a ona w banku. Postanowiliśmy się omówić na randkę po mojej pracy. Tego dnia wpadłem tylko do domu wziąć prysznic, przebrać się i pojechałem do lekarza, bo tego dnia miałem jeszcze umówioną wizytę u lekarza w prywatnej klinice. Kolejka była dosyć długa, więc napisałem jej, że trochę to potrwa, nie wiem czy uda nam się spotkać. Dziewczyna się jednak niczym nie przejmowała, napisała mi, że w razie czego weźmie jakiś obrus i jedzonko i zrobimy sobie obiadek w szpitalu. Powiem tak, był to dla mnie SZOK. Jej podejście do życia z lekkim przymrużeniem oka, było dla mnie niesamowite i do tego bardzo mile. Niby się znaliśmy dopiero 2 dni, a trzymając z nią kontakt telefoniczny już czułem się bezpieczny i kochany, czułem, że komuś na mnie zależy. Badania zrobiłem tak szybko, jak się dało i od razu pojechałem pod jej dom, a mieszkała blisko, bo na Płycie Redłowskiej, czyli 5 minut drogi od kliniki. Mówiłem, że musimy iść coś zjeść, bo jestem bez obiadu i strasznie głodny. Zaskoczyła mnie po raz drugi, bo gdy podjechałem pod jej blok, ona wyszła do mnie z Hot dogiem, który sama zrobiła. Łapała w ten sposób u mnie strasznie wiele plusów. Była od samego początku mila, bardzo kobieca, czuła i wyrozumiała. Zaskoczyła mnie rejestracja jej auta: „CT….” mówiła, że pochodzi z Torunia, że tam się urodziła i wychowała. Miała auto BMW e46 2000-2001, nie pamiętam już tak dokładnie, ale traktowała auto jak drugi dom. Miała tam dosłownie wszystko co potrzebowała do przeżycia ;).

Bar, Gdynia plaża.

Chwila rozmowy przy samochodzie, ja zjadłem obiadek, który ona mi przygotowała i postanowiliśmy jechać do baru. W Gdyni przy plaży, na kawę jest idealne miejsce, by sobie porozmawiać. Tam też parę ciekawych rzeczy się dowiedziałem, a mianowicie, że pracuje nie tylko w banku, ale też w klubie ze striptizem. Lecz ona nie paniczy, jest tylko kelnerką. Wtedy mało wiedziałem o takich miejscach, pytała czy mi to nie przeszkadza, bo faceci mają z tym problem. Jakoś, jak na trzeci dzień znajomości, mi to nie przeszkadzało. Z godzinę tam posiedzieliśmy, dobrze się dogadywaliśmy, trza było to kontynuować, bo ani mi się do domu nie chciało jechać, ani jej. Stwierdziliśmy, że jedziemy poszukać w Gdyni jakieś spokojne miejsce, aby porozmawiać sobie w aucie. Miała być chwila, trochę się zasiedzieliśmy, bo aż do drugiej w nocy. Rozmowy o nas i to, co nas łączy, to głównie choroby. Mieliśmy obydwoje duże problemy ze zdrowiem, taka trochę licytacja, kto ma gorzej. Powiedziała też, że się długo leczyła na bezpłodność i że raczej nigdy nie będzie miała dzieci. Miała kiedyś duże problemy ze zdrowiem, nawet walczyła o życie. Kobieta bardzo specyficzna, do roku 2020 myślałem, że drugiej takiej nie ma, ale każdy ma swojego klona gdzieś na świecie… pozdrawiam Majkę :*. Jednak nastała odpowiednia godzina by jechać do domu, podjechałem więc pod samą jej klatkę, pożegnaliśmy się w aucie. I tu pamiętam, że zaszokowałem ją ogromnie, gdyż spodziewała się , że wysiądę choć z auta, by ją pożegnać odpowiednio, a ja tego nie zrobiłem i zostałem w środku i po chwili odjechałem. Potem jeszcze rozmawialiśmy przez telefon, aby powiedzieć sobie, jak się podobało. Mówiła wtedy, że było bardzo miło, ale kultura wymaga bym wysiadł z auta i ją odprowadził te 3 metry do klatki. Może miała rację, ale jakoś nigdy tak nie robiłem. Randka się spodobała nam obojgu, więc omówiliśmy się na piwko następnego dnia, bo akurat był mecz piłki nożnej, gdzie grała nasza reprezentacja, ale już nie pamiętam z kim. Następnego dnia pechowo się zaczęło… bardzo. Patrząc na to, co było dalej, mój wypadek w pracy uratował jej życie… Cdn.

Dedykacja dla córki :*

Dodaj komentarz

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany. Wymagane pola są zaznaczone *