
Trochę czasu mi zajęło, ale znalazłem opis cech Marioli niestety, pasuje każdy podpunkt 🙁
Charakterystyczne cechy psychopaty
“Psychopata to osoba o pewnego rodzaju dysfunkcji, czy raczej dysfunkcjach poznawczo-emocjonalnych. W psychiatrii nie występuje jednostka chorobowa o nazwie “psychopatia“, jednak podręczniki psychiatrii i psychologii wyróżniają pewien zestaw cech przypisywanych osobom potocznie nazywanym psychopatami.”
Cechy osobowości charakterystyczne dla psychopaty to:
- “niebranie pod uwagę uczuć innych ludzi, czyli brak empatii,
- lekceważenie autorytetów i norm oraz zasad społecznych, w tym norm prawnych,
- zwiększona skłonność do kłamania i celowego wprowadzania innych w błąd,
- wysoko rozwinięta umiejętność manipulowania ludźmi dla osiągnięcia własnej korzyści,
- wysoki próg odczuwania lęku i strachu – psychopaci sprawiają wrażenie nieustraszonych, ale nie dlatego, że panują nad lękiem, lecz z tego powodu, że nie wiedzą, co to strach, nie odczuwają go
- brak poczucia odpowiedzialności za własne (niemoralne) postępowanie,
- tendencja do obwiniana innych ludzi za wszelkie niepowodzenia (sami nigdy nie poczuwają się do winy),
- silne przekonanie o własnej wyjątkowości, poparte lub nie realnymi osiągnięciami,
- niski próg dla odczuwania frustracji; psychopata szybko wpada w gniew i zachowuje się agresywnie, jeśli uważa, że ktoś lub coś stoi na drodze do osiągnięcia celu, jaki sobie wyznaczył,
- ogromna łatwość i umiejętność usprawiedliwiania własnych zachowań, szczególnie tych moralnie podejrzanych; psychopata jest mistrzem podawania racjonalnych wyjaśnień, dlaczego zachował się wyjątkowo wrednie (oczywiście wrednie zdaniem innych, gdyż on nigdy tak nie postrzega swojego zachowania).”
Zastrzegam sobie wszelkie prawa do moich fotek i nie wyrażam zgody na zamieszczanie i kopiowanie ich bez mojej wiedzy i zgody.
Zgodnie z ustawą z dnia 4.02.1994 r. o prawach autorskich, zabraniam kopiowania treści tego opowiadania bez mojej zgody, oraz wykorzystywania go na swój użytek.

14.02.2019 wracając do tego złego dnia, trochę dla przypomnienia, ranek jak to ranek, szybkie śniadanie i miałem iść do pracy. Już nie pamiętam czemu, ale plan się zmienił i zostałem w domu. Stwierdziłem, że wykorzystam ten czas i pojadę załatwić ubezpieczenie auta. Potem jeszcze umówię się z lekarzem, by przepisał mi leki uspokajające, gdyż w związku się nie układało, więc trzeba było reagować szybko, aby się nie zdołować za bardzo. Z mamą Marioli już dawno mieliśmy dobry kontakt i przewidywaliśmy, że coś się z nią dzieje niedobrego, co może być powodem, że mnie zostawi i ucieknie z dziećmi.
Mariola miała iść tego dnia na popołudnie do pracy, a jakoś tak źle wyszło, że godzina wizyty u lekarza pokryła się z czasem rozpoczynania przez nią pracy. Chciałem odmówić wizytę, ale ona już nie wytrzymała psychicznie i stwierdziła, że się wyprowadza. Mam jechać załatwić ubezpieczenie, a ona już będzie w tym czasie się pakować. Po wcześniejszych ustaleniach z jej mamą oraz w po długiej rozmowie w trakcie jazdy autem, matka stwierdziła, że dziewczyna chyba oszalała i szkoda mojego poświecenia. Wspólnie ustaliliśmy, że nie będę nalegał, by została i puszczę ją do domu. Jeszcze stwierdziliśmy z jej rodziną, że ładnie to zagrała, gdyż wróciła tylko na jedną noc, by zabrać wszystkie rzeczy i mieć tani transport do domu. W sumie, mniejsza z tym, bo nikt tego naprawdę do końca nie wie, jakie plany miała w głowie.

Jeszcze tego samego dnia mieliśmy trudną rozmowę na messengerze o tym, co jej nie pasuje. Z tego, co mi mówiła, to nie pasowało jej życie, że jest codziennie to samo, brakowało jej wspólnych wyjazdów tylko we dwoje, bez dzieci itp. . Niestety moim zdaniem, dziewczyna nie dorosła do bycia matką, inaczej wiedziałaby, że takie rzeczy przy dwójce małych dzieci są praktycznie nieosiągalne. Miałem to na uwadze, napisałem jej, że trudno, takie jest życie. Wszystko zaczęło się powoli sypać, ja byłem u siebie, ona u siebie, a jej ex do dzieci przychodził codziennie. Spędzał niby czas z maluchami, nie z nią, ale tak naprawdę po tym, co robiła wcześniej, nie miałem nawet grosza zaufania. Mówiłem, że tęsknię za dziećmi, za nią i nawet raz zgodziła się żebym przyjechał odwiedzić dzieci. Miałem tylko pamiętać, że jadę do dzieci, a nie do niej !!!. Moja tęsknota była taka wielka, że pojechałem, bez namysłu. Kopiłem maluchom kinder niespodziankę i za 30 minut byłem u nich. Dzieci jak zawsze wyleciały do mnie na korytarz. Pobawiliśmy się chwilę, obejrzeliśmy „Misia i Mashę”, która była moją i dzieci ulubioną bajką, hehe… Około 20.00 Mariola powiedziała, że dzieci już idą spać i było jasne, że mam już sobie pojechać. Ubrałem się, pożegnałem się z nimi, a czołem, że to jest już moja ostatnia wizyta u nich. Ona też nie chciała rozmawiać, cały czas robiła coś w telefonie. Potraktowała to jako chwilę wolnego czasu, jeszcze na korytarzu spotkałem jej mamę. Po wejściu do auta, odczytałem smsa od mamy, która pytała: „Co się stało, czemu tak krótko byłem?” Odpisałem jej, że „ Mariola mnie po prostu już nie chce, nie jestem jej do niczego potrzebny”. W następnych dniach starałem się dowiedzieć, co się dzieje, co dalej robimy, co ona myśli. Jedyne co była mi w stanie powiedzieć to, że muszę dać jej czas na zastanowienie. Jak raz zadzwoniłem, to nie odebrała, dzwoniłem dalej to odebrała i cichym głosem powiedziała, że mam nie dzwonić, bo jest zajęta. Zapytałem, czy on jest u niej jej, dostałem odpowiedź: „tak, papa”. To mi wystarczyło. Już w mojej głowie wszystko się ułożyło i zrobiła się masakra. Nie będę udawał, że mnie to nie rozwaliło od środka. Znowu straciłem osobę, na której mi niesamowicie zależało i 7 miesięcy pracy nad dziećmi, żebyśmy tworzyli rodzinę, a ona potrafiła to wszystko zamknąć i zapomnieć w 3 dni tak naprawdę… . To nie było uczucie z jej strony, to była chyba wygoda. Rozmawiając później z jej rodziną, stwierdziliśmy, że jest po prostu wyrachowana, niedojrzała i ma zaburzenia osobowości. Tak to jest, jak dziecko narobi sobie dzieci i nie umie sobie z tym poradzić i nie rozumie, że życie w tym momencie się zmienia bezpowrotnie.

Każdy normalny związek zakończyłby się po tym wszystkim, ale nie nasz. Mariola zaczęła mieć roszczenia dotyczące kasy. Pożyczyła mi w grudniu pewną ilość pieniędzy, bo wyskoczyła mi pilna naprawa auta. Nigdy tego nie ukrywałem, że będę to musiał jej oddać. Miesiąc przed naszym rozstaniem, zażądała spłaty tego w trybie natychmiastowym. Wziąłem, więc na szybko Provident’ a i spłaciłem dług. To już, jednak, nie był związek oparty na zaufaniu. Mówiłem, że będę pracował w Polsce, by być blisko, zrobię to dla dzieci i dla niej, ale finanse już nie będą takie dobre, trzeba będzie żyć trochę taniej… Mieliśmy niedokończone sprawy jak np. naprawę auta i remont mieszkania po dzieciach, a to już był jej pomysł. Wszystko było omówione i zaplanowane, do czasu aż powiedziałem, że auto naprawię u jej siostry męża za darmo. Wtedy wybuchła, że mam brać resztę kasy i naprawić to u innego mechanika i jesteśmy z długami na czysto. Oczywiście spotkałem się z jej siostry mężem, by oddać jej resztę rzeczy, które zostały w domu. Ale auto w dużo późniejszym czasie zostało naprawione w servisie, a koszt naprawy tak, jak wcześniej sądziłem, wynosił 700zł. Odmalowanie też swoje kosztowało, ale najbardziej bezczelne było to, że ona uznawała, że mieszkała u mnie całkowicie za darmo. Wszystkie opłaty biorę na siebie: woda, prąd, gaz, ogrzewanie itp. Napisała mi, że „
jakby wiedziała, że będę chciał koszty podzielić na naszą dwójkę, to by nigdy się nie wyprowadziła od mamy”. Do końca nie wiem, czy płaciła, ale sądzę, że nie. Jedyne o co się martwiła to to, że jak mieszka teraz u mnie i dostanie mieszkania jak jej mama się wyprowadzi na swoje, nowe. Bo przecież jej się ono należy, gdyż ma dzieci. Oj jak kasa potrafi zmienić człowieka… Kiedyś mieliśmy rozmowę, że ona w sumie boi się wyprowadzić od mamy z mieszkania, bo nie wie, czy dostanie to mieszkanie. A jak siedzi tam i nie ma się gdzie wyprowadzić z dziećmi, to i jej rodzina nie będzie nic mówiła, a i sama mama odda z chęcią jej to mieszkanie, by miała gdzie wychowywać dzieci. Straszne podejście, ale to cała Mariola….

Po pewnym czasie Mariola stwierdziła, że jednak ani złotówka mi się nie należy np. za naprawę auta, odnowienie mieszkania, jak i rachunki itp. Mam jej oddać kasę, już teraz natychmiast i zaczęły się szantaże. Pamiętam, że wpłaciłem jej 200 zł, bo płakała, że nie ma na jedzenie dla dzieci itp. Te pieniądze dały mi spokój na parę dni, potem zaczęły się kolejne szantaże, że chce jeszcze 1000zł. Już nie czekałem, skopiowałem wiadomości i poszedłem na policję. Oni przyjęli moje zawiadomienie najpierw w Rumi, potem odesłano mnie do Redy. Po tygodniu wezwali mnie i zostałem poproszony o dodatkowe zdjęcia rozmów oraz o to, abym udał się do miasta, gdzie ona jest zameldowana. Tak też zrobiłem, co się działo dalej z wnioskiem, nie wiem, bo podałem moją panią adwokat, żeby działała w moim imieniu. Mi osobiście czas na to nie pozwalał, musiałem finansowo stanąć na nogi, co wiązało się z wyjazdem za granicę. Zacząłem pracować w Monachium. Wówczas moja psychika niesamowicie odpoczęła od wszystkiego. W ciągu dwóch miesięcy stanąłem na nogi, stwierdziłem że nie będę wracał na Pomorze. Czas zmienić swoje życie. Przez miesiąc szukałem mieszkania w Toruniu, po to, aby być bliżej córki, no i żeby mieć gdzie z nią spędzać czas. Koszty mieszkań w Toruniu mnie zaskoczyły niesamowicie. Jak na Pomorzu da się dobre mieszkanie wynająć za około 2 tys. zł, to w Toruniu od 3 tysięcy dopiero jako taki standard się zaczyna. Miałem dwa mieszkania na oku, no w sumie 3, ale za to jedno mieszkanie chcieli kaucję 5 tys. była to cena nieadekwatna do mieszkania. Drugiego nie zgodzili się mi wynająć, bo mnie więcej nie ma w domu, niż jestem. Prawda jest taka, że łatwiej było wynająć mieszkanie w samym Berlinie i to ładne, no iw pełni urządzone, niż w Toruniu. Po miesiącu znalazłem mieszkanie w dobrej lokalizacji, ale za bardzooo wysoka, jak na obrzeża miasta, cena. Dało się trochę wyhandlować, w przeciągu tygodnia została spisana umowa i przejąłem mieszkanie.

Wracając do gróźb od Marioli, to jeszcze nie wszystko. Zacząłem dostawać od niej smsy, ze zdradzi moje wszystkie tajemnice matce mojej córki, która wykorzysta to do sądowego zabrania mi dziecka, albo chociaż do problemów z widywaniem córki. To już było za dużo. Już mi nawet szef mówił, żebym zablokował ją, bo niszczy mi życie i psychikę. Moim zdaniem Mariola trafi kiedyś na kogoś, komu nerwy puszczą i zdarzy się tragedia. Zaczęła walczyć bardzo niebezpieczną bronią, z człowiekiem, który swoje życie ustawił tylko dla własnej córki i jej dobra. Walczy, by naprawić to, co kiedyś zepsuł. Człowiek, który nie ma nic do stracenia jest najbardziej niebezpieczny… Całe szczęście, że miała jednego z normalniejszych i bardziej inteligentnych facetów… Walka ta wyglądała tak, że ona mi wysyłała zdjęcia, jak zaczyna rozmawiać z matką mojej córki. Komentowała to w ten sposób, że jej powie wszystko, a ja z tymi informacjami szedłem na policje. Chciałem też jej zrobić krzywdę i zdradzić w urzędzie, że mieszka w Polce wraz z mężem, a od dłuższego czasu pobiera benefity z UK na dzieci, które jej się legalnie nie należały. Poza tym płaciła internetowo kartą płatniczą swojego ex, bo miała zdjęcie przedniej strony jego karty i znała ten 3 cyferkowy nr , a to już jest kradzież na dużą ilość pieniędzy, bo co miesiąc czyściła mu konto do zera. Ale to jej życie, oni wrócili do siebie, więc pewnie między sobą wszystko wyjaśnili. Jakby moja była tak robiła i bym się o tym dowiedział, to od razu sprawę dałbym do sądu. Ja już tak mam, coś mi nie pasuje, to daję sprawę od razu do sądu. Moja pani adwokat się śmieje, że jak przychodzę z dokumentami do niej, to znaczy, że od razu będzie nowa sprawa sądowa z kimś tam. Ale z niektórymi ludźmi się inaczej nie da. Z Mariolą też już mieliśmy przygotowany pozew do sadu, ale odłożyłem to w archiwum, nigdy tego nie puściłem dalej. Moje życie zbyt się zmieniło, by myśleć o takich pierdołach.

Jedyne co chciałbym zdementować, to plotki, które dotarły do mnie z różnych stron, jak dwie moje ex zaczęły ze sobą rozmawiać i plotkować. Z tego, co mówiła mi matka mojej córki, a będę ją nazywał „Ewą”, robiły to i telefonicznie i przez komunikator. W późniejszym czasie jeszcze parę razy z Ewą rozmawiałem na temat Marioli i przedstawiłem jej ją jako chorą psychicznie laskę. Jedyny komentarz, jaki potrafiła w tej sytuacji mi dać, to: „Co zaszła ci za skórę, co?”. Ale, ale, ale …. Nie o tym, nie o tym … PLOTKA , a była ona o tym, Ze kazałem matce dziecka, jak była w ciąży, osunąć dziecko. To oczywiście nie miałoby nic wspólnego z tą historią, tylko, że ja mam podejrzenia, iż to Mariola ją rozsiała dowiadując się jakiś cząstkowych informacji. Cała sytuacja wyglądała następująco. Ewa zaszła w ciąże i miała dodatkowy problem, taki jak „cysta”. Przez dłuższy czas rozwijała się szybciej niż dziecko, a Nadia nie była w żaden sposób planowanym dzieckiem z mojej strony. Ze strony Ewy nie wiem jak to wyglądało, może planowała, może nie. Nikt tego już się nie dowie. Była bardzo zakochana, to było widać i dało się odczuć. Ja kiedyś się jej zapytałem, czy chce donosić dziecko, czy nie i na tym się skończyło moje pytanie, jak mi odpowiedziała, że chce urodzić i wychować. Nigdy więcej nie poruszałem tej kwestii, po prostu chciałem znać jej zdanie. Jedyne, co wiem, to mi kiedyś powiedziała, że jej mama i siostra proponowały by osunęła dziecko. Jedynym obrońca dziecka i jej decyzji, ze strony jej rodziny, był były facet jej siostry, który mówił, że wszyscy są pojebani, że to dziecko, a nie zabawka. Tak to pamiętam. Nie uczestniczę w życiu jej rodziny i nie mam wpływu na to, jakie są plotki na mój temat. Najłatwiej zwalić winę na osobę, która się w żaden sposób nie obroni, nawet nie odezwie, bo jest nieobecna. Po Ewie mogę się już wszystkiego spodziewać. To już nie jest ta sama osoba, jaką znalem i kochałem… . Z wyglądu jest nie do poznania, na moje oko nie ma czasu dla siebie i się nawet przestała starać się o swój wygląd. Przykre to trochę, jak z damy stała się hmm…. , no nie mi to oceniać. Ja patrzę na nią inaczej, przez pryzmat dziecka i zawsze będzie piękną matką Nadii, nieważne jak by się zmieniła. Nigdy bym się nie spodziewał, że dziecko potrafi tak scementować uczucia…

Już się przekonałem i potwierdziła to moja pani adwokat, że nie mogę nic negocjować z Ewa w cztery oczy. Po prostu nie mam siły i zgodzę się na wszystko. Tak już działa ta kobieta na mnie. Ale będę to powtarzał wiecznie, NIE KAZAŁEM, ANI NIE ZMUSZAŁEM JEJ DO USUNIĘCIA DZIECKA!!!. A jeśli ktokolwiek ma na ten temat inne zdanie, to zapraszam. Porozmawiajmy w cztery oczy. Zadałem sobie tyle trudu i znalazłem tą rozmowę i smsowo, i na starych nagraniach rozmów z Ewą. Tak, tak, dalej wszystko posiadam… Prawda jest zupełnie inna niż plotki… Koniec
Wracając do historii naszego związku z Mariolą, to po około miesiącu, jak już nie byliśmy razem, dowiedziałem się, że siostrze swojej mówiła, że wróci do ex. Mówiła: „On się tak bardzo zmienił, jest już zupełnie inny: nie pije, chodzi do kościoła. Zaczął być bardzo wierzącym i trzeba spróbować, bo czemu by nie.” No tak, teraz zacznie się hejt, ale co ma do tego kościół? Ludzie od tak w 1 miesiąc się nie zmieniają, tym bardziej facet. Do tego trzeba lat, wiem to po sobie, jak 4 lata temu rozstałem się z matką mojej córki, potrzeba było rok psychoterapii, co dwu tygodniowych sesji, by wrócić do życia. Do tego terapia farmakologiczna, i dać sobie wytłumaczyć jak postępować w nowej sytuacji. Śmiejecie się, że depresja to nie choroba, a co roku przez nie leczoną depresję albo źle przeprowadzoną terapię popełnia samobójstwo 800 tys. ludzi na świecie / dane z „WHO”/. Liczba tych ludzi jest przerażająca… . Ja się nie wstydzę, że byłem na terapii. Godziny rozmów o matce mojej córki, czego mogę się spodziewać, jak starać się żyć w symbiozie, bez kłótni, bez pokazywania jej uczucia, jakie gdzieś tam głęboko wciąż jest. Jak nie reagować smutkiem, czy załamaniem na jej trudne niekiedy smsy, które bardzo głęboko, jednak w serce potrafią wchodzić. Życie potoczyło się tak, a nie inaczej. Jak ja to mówię : „Nowy rok, nowa sytuacja, nowe mieszkanie, nowa praca, NOWY JA ;)”. Ale to nie jest do zrobienia w jeden miesiąc, bo zaczął mocno i gorliwe wierzyć w Boga. Ja patrze już na to z wielkim dystansem, wstyd mi jaki byłem i ludzie mi mówili, że leżę przed nią pod butem… Dałem z siebie zrobić „pantofelka”, a to mi się w związkach nie zdarza, zazwyczaj to ja jestem dominującym charakterem.
Mariola wraz z nim po jakimś czasie ogłosili na fb, że są w w związku. Mówiłem wtedy mojej dziewczynie, że to dobrze, bo teraz ja będę miał święty spokój. Jak coś jeszcze do mnie pisała, było to późno w nocy, pewnie pisała wtedy, kiedy on już spał, nie chciała wojny z nim. Stwierdziliśmy z przyjaciółką, że to długo nie potrwa, bo taka osoba jak ona, nie nadaje się do związku. Jej rolą jest siedzieć w domu i wychowywać dzieci, jak już je narobiła, a nie zawracać dupę komuś i kraść serce. Zawsze będzie to samo, co ze mną. Skoro ktoś ma takie lekkie podejście do związku i robi z cipki przejście graniczne dla każdego, każdy może wejść i wyjść, nie ważne czy jest w związku, czy nie. Czeka ją długa terapia, nie dla siebie raczej, a dla dobra dzieci …
Niestety ja też dostałem od niej ostrą bronią po tyłku, bo napisała na mnie list do sądu, że jestem taki i owaki, mam burdel w domu, grzyb na ścianie itd. Było to napisane tak bardzo na siłę, byle tylko mnie oczernić. Pisała też, że boi się zostawiać mnie z dziećmi, bo nie umiem panować nad własnymi emocjami. Byłem może i taki, ale to po rozpadzie związku, gdyż jestem osobą bardzo uczuciową. Co u faceta jest bardzo rzadkie, ale tak bardzo zmieniła mnie kiedyś matka mojej córki. To ona pierwsza w życiu zrobiła mi w sercu i w głowie kociołek i wszystko zmieniła. To, jaki byłem 4 lata temu, nikt by nie uwierzył, jak ona potrafiła mnie zmienić… ale to opiszę w innej historii.
Na którejś rozprawie w sądzie, przedstawiono mi ten list jako dowód. Oczywiście spodziewaliśmy się tego z panią adwokat i nie zdziwiło nas to kompletnie. Byliśmy na to gotowi, mieliśmy wiele materiałów przeciwko Marioli, które moglibyśmy użyć. Nie było jednak takiej potrzeby, bo zdanie byłej partnerki, z którą się nie rozstaje człowiek w zgodzie, dla sądu nie ma znaczenia. Sąd wychodzi z założenia, że ta kobieta zrobi wszystko, by zniszczyć swojego ex. Ja oczywiście się odniosłem do tego listu, co zostało zaprotokołowane. Bardzo mnie zdziwiło to, że list ten został ładnie i składnie napisany, z użyciem mądrych słów, a to nie był styl Marioli, bo ona jest prostą dziewczyną, która skończyła zbyt szybko swoją edukację i często popełnia błędy i na co dzień nie używa tak mądrych słów. Wychodzę z założenia, że list ten nie został przez nią napisany. Ktoś to musiał ładnie przeredagować. Najbardziej zdziwiła mnie Ewa, że tak ładnie wkopała Mariolę, mówiąc w sądzie, że wymieniały między sobą informacje odnośnie rozprawy sądowej, co jest czynem karalnym. Od razu moja pani adwokat pociągnęła temat i trochę ciekawych informacji wyciągnęła od mojej ex, które zostały zaprotokołowane. Zaraz po tym została pobrana kopia tej wypowiedzi i dołączona do pozwu przeciwko Marioli, gdyż to już nie tylko szantaż, ale także spełnienie gróźb. Dodatkowo została przełamana tajemnica sądowa, gdyż nie wolno, dopóki sprawa jest w toku, rozmawiać na ten temat z obcymi. Nie użyłem jednak tego pozwu, on tak sobie leży i czeka na lepsze dni…
Wnioski z tej historii są takie: dobrze, że ten związek się rozpadł, bo ja odżyłem. Prowadzę bardzo dobrze prosperująca firmę. Rozwijam się teraz w szybkim tempie. Widzenia z córką są u mnie w mieszkaniu, gdyż mieszkam blisko nich. Nikt mi nie niszczy psychiki, mam dużo wolnego czasu dla siebie. Nie przeznaczam każdej wolnej chwili Marioli, bo zmęczona: siłownią, pracą, by mogła odpocząć od dzieci. Mam nadzieję, że się ogarnęła, ale z tego, co wiem od znajomego, to jest dalej w tym samym bagnie życiowym… .Współczuję.
Takim oto akcentem kończę tą historię. Jakby się coś jeszcze w tej sprawie działo, dodam na bieżąco :*
Mój komentarz odnośnie listu

„Nazywam się Mariola, mam 25 lat, jestem mamą dwójki dzieci w wieku 2,5 i 3,5 latka, które wychowuję samotnie. Damiana poznałam i związałam się z nim w sierpniu 2019 roku przez internet. Spotykaliśmy się jednak dość rzadko, bo w tygodniu pracował w Niemczech, do Polski przyjeżdżał tylko na weekendy. W grudniu postanowił zrezygnować z pracy za granicą i w styczniu podjął pracę w Polsce. Razem z moimi dziećmi mieszkałam u niego przez okres około półtora miesiąca”
Odpowiedź na list Marioli do sądu przeciwko mnie, w sprawie z Ewą o widzenia z moją córką. Zacznę od tego, że kobieta wpierdoliła się w coś, co jej wcale nie dotyczyło. Spełniła po prostu swoje szantaże odnośnie kasy, którą bezkarnie próbowała wyłudzić ode mnie. Ale chciałem się odnieść do jej listu, po pierwsze nie jest samotną matką, bo w trakcie wysyłania listu była ze swoim ex, czyli ojcem dzieci. Próbowała stworzyć z nim szczęśliwą rodzinę, oczywiście im to się nie udało, bo z taką psychiczną kobietą, jaką jest Mariola, nie da się nic sensownego stworzyć… Kolejnym kłamstwem jest to, że na początku związku nie pracowałem za granicą tylko byłem w Polsce na urlopie. Było to około 3 miesiące i nie pracowałem, bo miałem wystarczająco dużo odłożonej kasy z pracy w Hamburgu, więc poznaliśmy się bardzo dobrze. Większość można przeczytać w poprzednich wpisach, które są podpięte w kategorii „ Zła kobieta Historia Marioli”. Po wystawionej przez mnie fakturze za pracę w Niemczech wiem, że w tamtym okresie pracowałem około 5 tygodni, tym 2 tygodnie bardzo krótkie, bo 1-2 dni. Z powodu wyskoków i zdrad Marioli, byłem zmuszony wrócić do Polski, by walczyć o nasz związek, czy jak to gówno nazwać… . Kolejne kłamstwo, ale zacznijmy od początku w grudniu stwierdziłem, że nie da się tego związku otrzymać na odległość i trzeba wrócić do Polski albo kopnąć w dupę Mariolę. Zrobiłem błąd i około 12 grudnia wróciłem i już następnego dnia zamieszkaliśmy razem. Aż do 14.02.2019 roku ,co daje łącznie 3 miesiące, doliczając jeszcze wcześniejsze pomieszkiwania, mieszkaliśmy razem 4 miesiące i po co takie kłamstwa ?
„ jednak z uwagi na złe warunki mieszkaniowe (karaluchy, grzyby i pleśń) powstałe na skutek długotrwałego braku dbałości Damiana o zachowanie porządku oraz postępujące skłonności do przeinaczania faktów i mitomanii, postanowiłam dla dobra dzieci, wrócić do domu rodzinnego.”
No to już jest szczyt szczytów. Zacznijmy od tego, ze z Mariolą miałem kiedyś wielką kłótnię o to, czy da się mieć czysto w mieszkaniu, gdy opiekuje się dwójką małych dzieci. Mariola zawsze twierdziła, jak wracałem do domu, że mieszkanie wygląda jak chlew, bo jest dwójka dzieci i ona nie ma kiedy sprzątać. Ja jej kiedyś udowodniłem, gdy zostałem sam z dziećmi od 18.00 do 21.00, miałem mieszkanie całe wysprzątane bardzo dokładnie, poza łazienką. I powiedziałem jej wprost: „ dało się posprzątać i do tego dzieci się nie pozabijały.” Jak to opowiedziałem jej rodzinie, to mówili, że szukam guza, bo Marioli nie można udowadniać, że nie ma racji. Kiedyś po powrocie do domu, zastałem taką sytuację, że cała główna ściana w mieszkaniu 35 metrowym była pomalowana przez dzieci kredkami, w czasie, gdy ona była w domu. Ściana była centralnie pod jej nosem, a co nie widziała tego, co robią dzieci ? Taka ślepa była, czy zajęta telefonem ?… Brak komentarza. Jakie kobiety w tych czasach mają dzieci? Jej nie facet był potrzebny, tylko ktoś, kto wróci do domu i porządnie wpierdoli, bo obiad niegotowy i syf. Ale to nawet jej mama powiedziała kiedyś mi po cichu, jak Marioli nie było w pokoju, że to jest taki brudas i jakby nie była u niej, to by zarosła brudem… Ja pamiętam, że nawet całe mieszkanie wymalowałem przez tydzień czasu, razem ze szpachlowaniem ścian. W łazience wypucowałem fugi w kafelkach i pamiętam, że Mariola wtedy spytała się po co ja to zrobiłem? Odpowiedziałem, że chciałem aby nam się miło mieszkało. Więc jej twierdzenie o grzybie itp. nie ma najmniejszego sensu. Już nie umiała nic więcej wymyślić, by mnie zabolało? Chora kobieta 🙁
„ Ponadto niepokoiły mnie częste wahania nastroju Damiana, objawiające się tym, że bez żadnego większego powodu, bardzo szybko przechodził ze stanu śmiechu w płacz, co również utrudniało wspólne życie, relacje oraz dawało moim dzieciom negatywny przykład okazywania emocji.”
O czym my tu mówimy? Proszę o cofnięcie się do wcześniejszych wpisów, to ja się bałem o bezpieczeństwo dzieci. Zachowywała się agresywnie, często nieracjonalnie jak na ostrym zjeździe. Sam proponowałem, by udała się do psychologa i żeby zaczęła brać tabletki uspokajające. Nieraz z mama moją rozmawiałem, co z nią zrobić jak nie chce iść do psychologa, co jej dać, by zaczęła zachowywać się w miarę normalnie…
„14.02.2019r. rozstałam się z Damianem, wskutek czego sugerował mi, że zrobi sobie krzywdę, argumentując to tym, że nie potrafi bez nas żyć, a następnie wyłączył telefon. Chwilę później dostałam wiadomość od jego matki, że prawdopodobnie już jego nie zobaczymy, bo i z nią się pożegnał. Ponadto cała sytuację, swój smutek oraz plany, ogłosił publicznie przez portal internetowy na tymczasowej relacji Facebooka, dodając zdjęcie z opisem. Sytuacje te dały mi pewność, że Damian nie jest osobą na tyle stabilną emocjonalnie, aby wspólnie prowadzić gospodarstwo domowe i bez strachu móc powierzyć mu opiekę nad moimi dziećmi.”
Wszystko przez to, że mnie Mariola zniszczyła, ale sytuacja była bardzo opanowana, niszczyła mnie kolejnymi wiadomościami, szantażami. Nie dawała mi nawet jednego dnia spokoju codziennie była jakaś wiadomość od niej. A to sms, instagram, messenger, nawet zakładała nieprawdziwe konta na fb, byleby tylko do mnie napisać… z fałszywego konta nie muszę zmieniać imienia, ponieważ to konto fałszywe. Dużo też było w tym gry, żeby sprawdzić, co mam dalej robić. Oficjalnie sama wybrała swoje życie, chciała mnie zniszczyć w walce, którą toczę od 3-4 lat. Do Ewy i mnie w konflikcie między nami ,wiele jej brakowało. Wychodzę z założenia, że już tylko my obydwoje pamiętamy o naszych konfliktach od samego początku. Czasami się łapię na tym, że mi też już pamięć pada. Za dużo tego i czasami zdarza mi się coś przeinaczyć. Ale czy to mitomania, hmm… Mariola chyba bardziej swojego byłego faceta opisywała w tym liście. Z tego co mi mówiła, on bajkę na bieżąco był w stanie stworzyć, w ani jedno jego słowo nie można było wierzyć, taki to był człowiek. List wyjaśniony, mam nadzieję. Tak więc lecimy dalej 🙂
Co to jest mitomania?
Mitomania jest zaburzeniem osobowości, które przejawia się skłonnością do patologicznego kłamstwa i fantazjowania na swój temat. Wiąże się z tworzeniem nieprawdziwych historii na temat swojego życia, stanu zdrowia, osiągnięć. W skrajnych przypadkach wręcz wyolbrzymianie swoich nierealnych zasług czy zalet, dzięki czemu mitoman urasta w mniemaniu własnym i otoczenia do roli bohatera (lub w drugą stronę- sytuuje się w roli ofiary).
Do objawów mitomanii należy:
1. wymyślanie fałszywych, ale realnych historii na temat swój i otoczenia najbliższych osób mitomana,
2. fantazyjne ubarwianie realnie zaistniałych zdarzeń (mitoman w centrum zdarzeń, w superlatywach pokazuje swój udział tak, aby skupić na sobie uwagę innych),
3. wyolbrzymianie roli mitomana na różnych płaszczyznach życia (zawodowej, społecznej, koleżeńskiej i in.), które mija się z prawdą (mitomanem kieruje potrzeba zaprezentowania się w roli najlepszego, nie do zastąpienia w danej dziedzinie),
4. nieodróżnianie prawdy od fałszu (mitomani kłamią bez celu, zupełnie nieświadomie),
5. przeciwstawianie się wszelkim próbom polemiki ze strony osób, które chcą udowodnić mitomanowi kłamstwo,
6. ignorowanie dokonań i umniejszanie znaczenia innych osób.
Dodaj komentarz