
“Miłość to… choroba psychiczna. Ma nawet swój numer na liście WHO”
“Zakochani wykonują wszystkie czynności, nawet najdziwniejsze, żeby być razem, bo bliskość stymuluje właśnie wydzielanie hormonów. Nieobecność powoduje natychmiast depresję. Nie pisze, nie wysyła SMS-ów, dwa dni jej nie było, już mnie nie kocha, wpadam w depresję…”
Wracając pamięcią do tygodnia przepełnionego strachem, nadzieją, codziennymi testami ciążowymi.

Mariola była kobietą, która w domu miała mnóstwo testów ciążowych, nigdy nie widziałem sensu w tym. Wszystkie z aliexpresu oczywiście. Była trochę uzależniona od kupowania na tym portalu. Pamiętam, ze dostała nawet diamentowe czy platynowe wyróżnienie, kupa pieniędzy z karty jej ex szla na wiele bezsensownych zakupów. Ja nie do końca wierzyłem w nie, więc kupiłem jej trzy różne testy ciążowe z apteki. Jeden z nich wyszedł niepewnie, niby było widać drugą kreskę, niby nie. Nie ukrywam, chciałem mieć z nią dziecko, byłem bardzo zakochany, widziałem w jej oczach i zachowaniu idealną matkę dla mojego dziecka. Niestety, życie nie dało mi do tej pory osoby, poza matka mojej córki, która byłaby chociaż w niewielkim stopniu odpowiednią kandydatką. Po tygodniu wszystko się zaczęło sypać, starczyło by jej były facet przyszedł do dzieci. Ona zmieniała się w 100%, już sama nie wiedziała co chce od życia, ode mnie. Kolejne zerwanie na parę dni i mnie zostawiła i wróciła do niego, sam już do końca nie pamiętam jak było dokładnie, z jakiego powodu. Pamiętam tylko, ze do niego napisałem, będzie ciąża to będę walczył o to dziecko. Raz w życiu odpuściłem i żałuje do dnia dzisiejszego, postanowiłem już nigdy nie odpuszczać i walczyć do końca. Najłatwiej jest zostawić, zapomnieć, ale to wraca, zostaje z nami do końca życia i myśli wciąż krążą, jak by to było. Czy byli byśmy wspaniałą rodzina, szczęśliwa, kochająca się itp.. Jej ex nigdy do mnie nie odpisał, tylko Marioli mówił, ze nie mam do niego pisać ,bo to się źle dla mnie skończy. Nie czułem strachu przed gniewem, zemstą faceta, który nie umie walczyć o swoją rodzinę, dzieci. Przypomina sobie o nich raz na jakiś czas. Z tego co mi mówiła Mariola, ma dziecko z jakąś jeszcze kobietą, nie widział go nigdy. Czy się przyznał do dziecka, czy nie, tego nie wiem. Wiem, ze ona chciała się skontaktować z tą kobietą, by jej dzieci poznały rodzeństwo, nawet z tego wynikła kiedyś kłótnia między nami i odradzałem jej to. Jak by ta kobieta chciała mieć kontakt, to sama by się odezwała. Wracając do tematu, ja po tym rozstaniu założyłem konto na portalu randkowym. Nie miałem siły szukać kogoś nowego, zakochany, zmęczony psychicznie przez obecną sytuację. Czekałem, aż ona napisze. Długo nie trzeba było czekać, napisała że poszedł do pracy i możemy porozmawiać. Parę smsów i dostałem propozycję przyjechania. Sam nie wiem co mną kierowało, szybki prysznic, ubrany i jechałem do niej. Jak piesek, mały bezradny kundelek w parę chwil byłem u niej.
Po przyjeździe do niej, ona już była spakowana, powiedziała ze chce uciec z domu, żebyśmy gdzieś jechali, byle dalej. Zapakowaliśmy samochód, zatankowała za 100 zł, ruszyliśmy w trasę, która miała zmienić nasze cale dotychczasowe życie. Jeszcze o tym nie wiedzieliśmy, zachowywaliśmy się jak obcy ludzie, bez czułości pojedyncze słowa. Ja byłem bardzo smutny, czułem się jakbym w taki sposób, przez wycieczkę w nieznane żegnam się z nią i dziećmi. Tak to traktowałem, jak pożegnanie. Dojechaliśmy nad jezioro, dzieci spały w samochodzie. Wyszliśmy nad brzeg, kawałek od auta, aby porozmawiać. Już nawet nie pytałem, czy spali ze sobą, było to oczywiste. Rozmowa nasza była o pierdołach, nic szczególnego mega dziwna sytuacja. W pewnej chwili chciałem uciec, ona to wyczula i spytała się, czy jedziemy dalej. Mieliśmy jedno swoje miejsce, plażę nad jeziorem w okolicach naszego miasta. Minęliśmy to miejsce, chciało mi się płakać niesamowicie mając ją i dzieci w samochodzie. Do dziś patrzę często w lusterko i przypominam sobie, że tak spoglądałem na nie, czy są, czy nic im nie jest, czy czegoś nie potrzebują. Pojechaliśmy gdzieś około 70km za miasto, do lasu na spacer. Dzieci też miały dziwny humor. Wszyscy chyba odczuwali tą sytuację, niby trzymaliśmy wszystko w sobie. Maluchy jednak wyczuwają więcej niż nam dorosłym się wydaje. Po dłuższym spacerku już przy aucie, dziewczynki latały sobie dookoła nas, a Mariola mnie przytulia bardzo mocno. Delikatny pocałunek. Jej ex już wiedział, ze coś się dzieje pisał i dzwonił cały czas. Nie odbierała, ani nie odpisywała. Pamiętam, ze zapytał, czy jest ze mną, napisała mu, ze tak. Zaczęły się wyzwiska, jeszcze częstsze dzwonie. Już w samochodzie mówiłem jej, ze nie zostawię ich i jestem całym sercem z nią, nie ważne co postanowi. Napisała mu, ze chce być zemną, ale strach miała wielki. Zwlekaliśmy z powrotem do domu. Bala się, ze on tam będzie. Postanowiliśmy po drodze, ze wskoczy szybko do mieszkania, spakuje dzieci i pojedziemy do mnie do domu. To był mój największy błąd, czułem się mega szczęśliwy co prawda.
Jak dzieciaki już były u mnie w domu, to rozłożyliśmy wszystko i dzieci położyliśmy spać. Czułem ich obecność u siebie oraz lekki strach przed bardzo dużą odpowiedzialnością.
Nie jestem osobą, która poddaje się, a taką, która walczy i stara się zapewnić szczęście innym. Już po pierwszej nocy wiedziałem, ze rozstanie i ich powrót do domu będzie dla mnie wielkim bólem. Pamiętam, ze zapytałem się Marioli, ile czasu chciałaby zostać, plan był tylko na jedna noc. Ja powiedziałem, ze mogą zostać tyle, ile będą chcieli, uśmiechnęła się tylko… . Pomieszkaliśmy tak parę dni, było idealnie, ale nie miałem zaufania na tyle by jej wierzyć we wszystko. Musiałem widzieć jej rozmowy z ex, to bardzo zły objaw braku zaufania do drugiej osoby na początku związku. Taki związek nie ma racji bytu, niestety, ale my próbowaliśmy dalej. Po tych dniach wróciła do domu na chwile niby, spakować się wziąć więcej rzeczy dla dzieci i dla siebie. Pamiętam, ze ja wróciłem do siebie, mieliśmy się zobaczyć następnego dnia. Nie ukrywam, że posiadałem nadal konto na portalu randkowym. Mariola musiała mi tez nie ufać, gdyż napisała tam do mnie z profilu ze zdjęciem ściągniętym z internetu. To było jej któreś konto z kolei, zaczęliśmy pisać ze sobą. Ona wiedziała, ze to ja, a ja nie widziałem, ze to ona. Wydawała mi się idealna – mila, słodka, więc chciałem bardzo ją poznać bliżej. Następnego dnia wieczorem, odwiedziłem Mariole i dzieci, zjadłem kolację, a ona niczym się nie zdradziła. Twarda, kamienna twarz tylko to, ze kazała mi szybko jechać do domu. Teraz wiem, że była ciekawa, czy napiszę. Wróciłem do siebie położyłem się do łóżka, odpaliłem film i faktycznie przypomniałem sobie, ze pisałem z nowo poznaną kobietą na portalu. Rozmowa trwała w najlepsze, poznawaliśmy się, napisała mi ze mieszka z 2 innymi kobietami, ja napisałem, ze już nie ufam nikomu. Mam pecha w życiu, każda kobieta poznana z dziećmi, to wielki błąd w moim życiu. Nie są warte zaufania, zdradzają okłamują itp. . Nagle cisza na portalu, myślałem ze zasnęła, czy straciła ochotę na rozmowę. Nic bardziej mylnego, nagle napisała Mariola wiadomość do mnie: „ Ty taki i owaki … chciałeś zostawić nas dla jakieś innej laski. Mnie i dzieci… już nigdy nas nie zobaczysz. Postaram się byś nigdy nie spotkał mnie, ani dziewczynek, wypierdalaj z naszego życia”. Dobrze widziałem już o co chodzi, miałem podejrzenia. Cały dzień nawet z przyjaciółka o tym rozmawiałem, która pracowała w sklepie obok mnie. Ze dziwne jest to, ze nagle się znalazła piękna, idealna, kobieta bez dzieci. Bardzo podobnie pisząca do Marioli, wygląd idealny jaki mi pasował, po prostu mnie znała widziała jakie zdjęcie wstawić, żebym się zainteresował. Było to zimne i wyrachowane z jej strony, ale czy bym korzystał z tego portalu jakby sama nie napisała? . Pewnie nie, nie myśląc długo wpakowałem się o 3 w nocy w auto i jechałem do niej. Odległość do pokonania, to jakieś 47 km. No nie ukrywam, prędkość na maxa, nigdy tak szybko nie jechałem do niej. Złamałem chyba wszystkie przepisy jakie były możliwe. W wyświetlaczu mignął mi tylko sms „ biada jeśli ci przyjdzie do głowy, by przyjechać do mnie. Nie możesz, zabraniam”. Znała mnie już byłem prawie na miejscu, w domu była jej mama i dziewczynki. Nie umiała odłączyć domofonu, zadzwoniłem raz i otworzyła, bo bala się ze wszystkich pobudzę. Płakałem, przepraszałem, klęknąłem jak ostania pizda, żeby ona tak po zdradzie chociaż raz przeprosiła. Balem się, ze na święta będę sam, blisko było świąt. Do tego dziewczynki, które były dla mnie wszystkim, nie umiałbym nigdy ich zostawić. Oczywiście nie chciała ze mną rozmawiać ,wysłuchała i wróciła do domu. A ja napisałem do męża jej siostry, prosząc o poradę, gdyż chyba jedyna osoba, która miała jakikolwiek wpływ na Mariolę. Nie odpisał, chciałem spać w samochodzie po jej domem. Rozsądek jednak wygrał i wróciłem do domu i czekałem,czy się odezwie. Odezwała się około 13.00 następnego dnia. Ja wówczas byłem w samochodzie, bo kocham przesiadywać godzinami w aucie i rozmyślać. Czuję się w nim bezpiecznie, jest cisza i spokój, taka moja mała oaza. No i Mariola napisała, zaprosiła mnie do siebie. Pojechałem, przeprosiłem jeszcze raz. Chwilę porozmawialiśmy, zapytała się co dalej, mówiłem jej – pakuj się biorę ciebie i dzieci i zaczynamy życie na nowo. Bez rozstań zostajecie u mnie na stale, tworzymy rodzinę, w innym wypadku nie miałoby to sensu. Tak też zrobiliśmy. Pamiętam, ze prosiłem ja tez wtedy o dziecko, było parę prób ale nigdy się nie udało.

Po czasie stwierdziła, ze nie chce mieć więcej dzieci i zaczęła się zabezpieczać. Wzięła od siostry jakieś leki antykoncepcyjne, bez konsultacji lekarza w ciemno i od tego momentu zaczął się koszmar. Zaczęła być nadpobudliwa, agresywna, nieobliczalna, prosiłem ją by zaczęła brać leki na nerwy dla dobra dzieci i jej samej. Pamiętam, ze brała nawet przez tydzień i było w miarę znośnie, agresja trochę opadła. Mieszkając razem codziennie była zła nie poznawałem jej, zaczęła ukrywać z kim pisze itp. . Zacząłem zauważać coraz więcej jej wad. Jej uzależnienie od telefonu dosłownie zabijało nasz związek… . Wracałem do domu ściany przez dzieci pomazane, dom cały wyglądał jakby przeszło przez niego tornado. Bajki dla dzieci odpalone w salonie i w sypialni, dzieci puszczone same sobie byle by się tylko nie pozabijały. Jedyne wychowanie dzieci jakie ona znała, to kara na telewizor, albo ostre klapsy po pupie. Pamiętam kiedyś jak się wkurwiła na dzieci u niej w domu na kawie z jej mama. Ze nie potrafią być cicho, powiedziała „ ze z takimi dziećmi nigdzie się nie da wyjść, bo rozwalą wszystko”. Jej mama mnie zmierzyła wzrokiem, odpowiedziałem swoim wymownie, no co ja mogę… . Matka bardzo ładnie podsumowała, że dzieci się nudzą, trzeba im poświęcić trochę uwagi, a nie tylko siedzieć na telefonie. Ona na kanapie, zawsze z telefonem w reku, nie dało się tak dalej żyć… cdn.
Dodaj komentarz